Wyczekiwanie tego weekendu określiłbym czekaniem na Godota. Cholera, jestem szczęśliwy. Ja i K., którą kocham nad życie, i nic więcej - nawet nie myślę, że w poniedziałek koniec!
P.S. Kot właśnie kichnął na moją stopę. Mam na niej gluta, natomiast K. nie wierzy w to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz