Podobno czekają nas zwolnienia. Podobno to temat numer 1 (tap iszju) od dobrych dwóch miesięcy.
Podobno, bo jak wiadomo - taka plotka może zdziałać cuda. Zabawne, że od 2008 roku, tym namberem łan w odmawianiu pracownikom różnego rodzaju świadczeń dodatkowych. Tak jakby partnerzy zapominali, źe przeciętnie rozgarnięty stażysta może w dwie minuty zweryfikować sytuację finansową Firmy.
I tym razem kryzys zawitał w nasze skromne progi. W grudniu ogłoszono, ze jesteśmy nadzwyczaj zajebiści bo zrealizowaliśmy budżet powyżej zakładanego poziomu, natomiast w styczniu gruchnęła wieść o planowanych redukcjach. Ja przeoczyłem jednego maila i żyłem w słodkiej nieświadomości. Do dzisiaj.
I tak patrzę na moje drogie koleżanki i drogich kolegów i zastanawiam się jakim cudem od lat kupują tą tanią wymówkę z kryzysem. I podsuwają tysiące pomysłów jak można ich zoptymalizować. Pozostaje mi wierzyć - co z radością czynię - że z tego poświęcenia sami się zwolnią. Dla dobra ukochanej firmy. I mojego dobra również, oczywiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz